Standardowa sytuacja:
Przychodzi do salonu rodzic z dzieckiem, lub małżeństwo, lub przyjaciółki, lub _____ (tu wstaw dowolną relację).
Jedna z osób wybiera okulary DLA SIEBIE, a druga mówi „najważniejsze, żeby tobie się podobały”.
I zaczynamy.
Przymierzamy dziesięć par, we wszystkich wymowne spojrzenie na drugą osobę.
„Te za duże, w tych nie za bardzo, nieeee te cię postarzają, a te do czego będziesz nosić? te nie, bo wyglądasz jak… ale mówię ci! Musisz wybrać sam/a! Przecież to ty będziesz w nich chodzić.”
Kolejna oprawa trafia na nos, okularnikowi pojawia się błysk w oku, radość, widać, że fantastycznie się w nich czuje, a oprócz tego świetnie wygląda.
Spojrzenie w bok. „I jak?”
„To już lepsze były tamte pierwsze”
Wersja druga.
Okularnik przychodzi do salonu. Wybiera oprawy, cieszy się jak dziecko na Gwiazdkę. Odbiera dzień, dwa, kilka później. Idzie do domu.
Wraca za 24 godziny.
„Tu mnie cisną, tam mnie gniotą, tu chyba odstaje, ja chyba chciałbym zwrócić.”
„Ale wczoraj był pan zachwycony?”
„Tak, ale jednak są niewygodne. A poza tym żona mówi, że bardzo źle w nich wyglądam.”
Wersja trzecia.
„Wybieraj dziecko, to ty się masz w nich czuć dobrze, wybierz takie, jakie będą ci się podobać.”
Mija kilka minut.
„Te nie, tamte nie, te za drogie, te za czerwone, te nie nadają się do szkoły, te? chyba żartujesz? Weźmiemy te. Będą ci do wszystkiego ładnie pasować.”
„Mamo, ja nie chcę nosić okularów.”
Znacie to?
Wybór okularów zostawcie osobie, która będzie je nosić.
Warto czasem obserwować reakcje, każdy ma przecież inny gust. Jeśli chcemy pomóc, można coś w delikatny sposób poradzić, ale nie gaśmy w drugim człowieku radości, jeśli widzimy, że coś mu się naprawdę podoba. Nawet, jeśli nam wcale nie ♥️