Woodstock, błoto i zjedzone oko

Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Wyślij emailem
Wydrukuj

Co prawda tytuł tekstu może sprawiać wrażenie takiego o negatywnym wydźwięku, ale nic bardziej mylnego. Nie zamierzam mówić tu o tym, że Woodstock jest zły, niedobry, że powinni zakazać organizacji tej imprezy.
Wręcz przeciwnie.
Wyznaję też zasadę, że w tego typu sytuacjach oceniać, czy krytykować można dopiero wtedy, kiedy się coś widziało, przeżyło, słyszało na własne uszy, oczy i inne…

Wprowadzając Was zatem w temat (o którym dzisiaj chciałabym tylko krótko, żeby rzucić hasło i żebyście mieli to na uwadze) uprzedzam pytania – TAK, byłam na Woodstocku.

I jeszcze raz – Tak, byłam w Kostrzynie nad Odrą, tak bawiłam się na Woodstocku.

źródło: garnek.pl
[źródło zdjęcia: garnek.pl]

Co prawda było to już dobrych kilka lat temu – był rok 2010 i możliwe, że wiele się od tamtej pory zmieniło, ale… o tamtej edycji festiwalu mogę powiedzieć jedno – było fantastycznie.
Oczywiście pewne rzeczy nie były zgodne z moimi oczekiwaniami i oczywiście bywało tak, że pewne zachowania, pewnych osób, pewnych grup nie za bardzo mi odpowiadały, ale nie sposób jest przy takiej ilości uczestników trafić wyłącznie na osoby zachowujące się tak, jak byśmy sobie tego życzyli.
Tak naprawdę pojechałam na festiwal dla Leszka Możdżera, pojechałam też dla (wtedy jeszcze „małego” zespołu) Tabu, grającego reggae – Tabu w tej chwili grywa już na dużej scenie Woodstocku, wtedy grali jeszcze na małej.
Nigdy nie zapomnę tego oberwania chmury podczas najważniejszego dla mnie koncertu, koncertu Leszka…
Moi znajomi byli wściekli, bo nie chcieli mnie po nocy zostawić samej pod sceną. Przy czym mi deszcz zupełnie nie przeszkadzał, bo byłam zachwycona muzyką, a oni jednak trochę przeze mnie przemokli, za co ich serdecznie przepraszam.

Przejdźmy do rzeczy

 

KĄPIELE BŁOTNE

Widziałam. Nie uskuteczniałam. Co o tym sądzę? Wszystko jest dla ludzi, chociaż bywają opinie, że niby kąpiele błotne kojarzą się ze zwierzętami… Ale czy ja wiem? Jak ktoś lubi… nikomu tym nie robi krzywdy, ewentualnie samemu sobie. Właśnie o tym chciałam Wam dzisiaj napisać w kontekście oczu.
Drodzy Woodstockowicze, kąpcie się ile się Wam podoba. Ja mam do Was tylko jedną gorącą prośbę.
Róbcie to na tyle odpowiedzialnie, żeby nic wam nie zjadło oka.

Mówię poważnie.

Jeśli napiszę teraz, że przydałyby się okulary ochronne (albo jak chcecie „pływać”, czy „nurkować” to może takie do pływania), to i tak mnie zapewne wyśmiejecie i powiecie
„Chyba oszalałaś, że ja będę jakieś specjalne okulary zakładał”.
No i dobra, odpuśćmy ten temat, bo i tak Was nie przekonam.

Możecie jednak trochę inaczej podejść do sprawy.

W glebie i wodzie występują powszechnie wolno żyjące gatunki pełzaków pierwotnych z rodziny Acanthamoebidae.
Pewnie nic Wam to jeszcze nie mówi. Poza tym co ma wspólnego pełzak z Woodstockiem.
No pełzak to ewentualnie tylko po zbyt dużej ilości złotego napoju z bąbelkami podczas festiwalu.
Ale teraz tak… z czego składa się błoto? Z gleby i wody, tak?

Jeśli chodzi o samą wodę – z tego właśnie powodu nie można pływać w soczewkach kontaktowych, nie wolno płukać soczewek kontaktowych wodą z kranu.
Połączenie wody i gleby – środowisko idealne dla pełzaczków.
DLATEGO najlepiej by było, gdyby takie błoto nie dostało się Wam do oczu.

Acanthamoeba – (pol. Akantoabema / Akantameba) to rodzaj ameb (gromada Discosea, supergrupa Amoebozoa).
Te małe „stworzonka” mogą powodować chorobę pasożytniczą zwaną akantamebozą.
Może ona wywołać ziarniakowe zapalenie mózgu, ale my tu o oczach, więc jeśli chodzi o oczy to dzięki niej może się pojawić pełzakowate zapalenie rogówki.
Nie wiem, czy wiecie, jak takie zapalenie wygląda (za kilka linijek będzie zdjęcie – jak ktoś jest wrażliwy to uprzedzam, że może mieć odruch… no różnoraki), ale ta urocza ameba po prostu wcina sobie rogówkę oka.
Skutki złapania Akantoameby mogą być bardzo poważne, może to być trwała ślepota lub nawet utrata oka.

Zakażenie może nastąpić w sytuacji, kiedy jesteśmy skaleczeni lub mamy uszkodzoną powierzchnię oka.
Jakie są objawy?
– uczucie ciała obcego w oku,
– pogorszenie widzenia,
– zaczerwienienie oczu,
– ból,
– światłowstręt,
– łzawienie,
– w dalszym etapie zmiany wyglądu rogówki, charakterystyczne białe pierścienie.

 [źródło zdjęcia: http://mddk.com/acanthamoeba-keratitis.html]

[źródło zdjęcia: http://mddk.com/acanthamoeba-keratitis.html]
 

Moi Drodzy, to też nie jest tak, że w tym błocie możecie „spotkać” tylko Akantoamebę, a żeby ją złapać trzeba mieć trochę szczęścia, bo na wędkę się nie da, niezależnie od przynęty.
Mimo wszystko tam, w tych błotnych kąpielach, będzie trochę więcej drobnoustrojów i o zapalenie spojówek, czy rogówek naprawdę nietrudno.

DLATEGO

NIE MÓWIĘ WAM – „Dajcie spokój”. NIE.

Kąpcie się do woli.

Ale chciałabym, żebyście pamiętali:
– nie wolno w tym błocie kąpać się w soczewkach! POD ŻADNYM POZOREM;
– jeśli się zdarzy, że wpadniecie w błoto „przypadkiem” i akurat będziecie mieli założone soczewki, a choćby kropla tego błota, czy wody dostanie się do oczu – proszę – ściągnijcie te soczewki od razu i najlepiej załóżcie nowe, bo warunki Woodstockowe raczej nie sprzyjają czyszczeniu soczewek płynem i prawidłowej higienie itp.;
– pamiętajcie, żeby na Woodstock zabrać ze sobą raczej soczewki jednodniowe, z tego samego powodu, jaki wymieniłam powyżej – nie wierzę, że będziecie w stanie w tej festiwalowej atmosferze i warunkach codziennie zdejmować, czyścić i zachowywać higienę użytkowania soczewek o przedłużonym trybie noszenia, i to nie dlatego, że w Was wątpię, ale po prostu…no nie;
– w razie czego zabierzcie ze sobą krople nawilżające i sól fizjologiczną żeby móc sobie oczy po prostu przepłukać – podkreślam tylko, że jeśli Wasza ręka będzie zbyt chwiejna to lepiej dać buteleczkę znajomemu (który wcześniej umyje ręce) niż wydłubać sobie oko.

I ogólnie po prostu BAWCIE SIĘ ŚWIETNIE, a jednocześnie uważajcie na siebie.
Na pewno za rok też będziecie chcieli się wybrać na festiwal i nie tylko słuchać, ale także oglądać wykonawców i patrzeć bez problemu na swoich znajomych.
„Dwoma okami”, a nie jednym.

Umowa stoi?

Siema!

P.S.
I jeszcze jeden tekst, który może się przydać podczas festiwalu. Zupełnie niechcący.
Kliknijcie TUTAJ.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *