Kreatywna zabawa kształtuje przyszłą tożsamość dziecka

Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Wyślij emailem
Wydrukuj

Od kilku wpisów na blogu same przyjemności i rozrywka. Może to tak wyglądać… Najpierw Festiwal Kolorów, potem Fidget Spinner, a dzisiaj będzie o… lalkach.
Nie martwcie się, profil strony się nie zmienia. To tylko kilka moich refleksji…
Umieszczam je w zakładce Lifestyle, więc w przyszłości nie znajdziecie ich w zakładce Dbaj o wzrok.
(Gdybyście jeszcze kiedykolwiek szukali.)

Już tłumaczę, skąd taka, a nie inna tematyka tego wpisu.

Firma Mattel, którą zapewne znacie z brandu Barbie, rozpoczęła jakiś czas temu piękną i moim zdaniem również wzruszającą kampanię reklamową, która nie opiera się jedynie na promocji firmy, ale także na czymś znacznie bardziej wartościowym. Kampania ma na celu poruszyć wyobraźnię dziewczynek, dotyczącą ich zawodowej przyszłości.
Do tej pory lalka Barbie kojarzyła się z idealną, pięknie ubraną kobietą w perfekcyjnym makijażu.
Teraz mamy serię Barbie You can be anything – Możesz być kim chcesz.
Screenshot_20170610-082254 Screenshot_20170610-082311 Screenshot_20170610-082334

[Źródła zdjęć: Instagram Barbie]
Dziewczynki bawiące się lalkami, mogą wcielać się w różne życiowe, zawodowe role.
Jedną z lalek w tej serii jest Barbie Eye Doctor.

W zestawie znajdziemy tablicę do badania wzroku, stojak z okularami, a co najważniejsze foropter! Interpretacja dowolna – Barbie okulista, optometrysta – w sumie w tym momencie wszystko jedno – najważniejsze, że dziecko już od małego może pobawić się w lekarza, czy specjalistę wykonującego zawód medyczny.

Barbie 1 Barbie 2

Może Was to nie ekscytować tak jak mnie. Mnie ta lalka bardzo chwyta za serce.
Uważam, że może ona pomóc w prowadzeniu rozmowy z dzieckiem na temat badań wzroku, może to dziecko przekonać, że wizyty u okulisty, czy optometrysty wcale nie trzeba się bać.
W gabinecie można dziecku pokazać foropter i powiedzieć –
„Pamiętasz? Twoja Barbie też ma takie kosmiczne okulary!”

Oprócz tego lalka trzyma w ręku oftalmoskop / skiaskop. Często dzieci boją się tego, co trzeba zbliżyć im do twarzy i oczu – można już w domu pokazać, jak takie badanie wygląda, a potem zmienić prawdziwe badanie w fascynującą zabawę.
Nie wspominając już o tym, że jeśli sami wykonujecie zawód optometrysty lub okulisty, możecie dziecku pokazać
„Zobacz, tak właśnie pracuje twoja mama! Pomaga pacjentom widzieć wyraźnie świat!”
A może zupełnie nie jesteście związani z zawodami medycznymi, a to Wasza córka zostanie w przyszłości lekarzem?

I teraz dalsza część kampanii…
Piękne jest to, że Mattel odeszło od stereotypu na temat tego, które z rodziców głównie bawi się z dziewczynkami lalkami Barbie.
„Dads who play Barbie”

W ramach tej kampanii nagrano kilka krótkich i jeden dłuższy spot. Filmy pokazują autentycznych, typowych mężczyzn i ich córki.
Jeśli chcecie go zobaczyć, kliknijcie TUTAJ

Screenshot_20170610-082341 Screenshot_20170610-082404 Screenshot_20170610-082416

[Źródło zdjęć: Instagram Barbie]

Celem tej kampanii według wiceprezesa globalnej komunikacji marketingowej marki Barbie – Kristina Duncan’a ma być nowe pozycjonowanie marki. W 2015 roku została wprowadzona kampania, o której pisałam przed chwilą „You can be anything”. Nagrania córek bawiących się lalkami z ojcami to jej kontynuacja.
Oczywiście firma przeprowadziła odpowiednie badania, a analiza wyników tych badań pokazała, że dziewczynki, które już od małego mają dobre relacje z rodzicami, a zwłaszcza z ojcami, są bardziej samodzielne w dorosłym życiu i bardziej pewne siebie już w dzieciństwie. Kampania powstała, aby uświadomić, że zaangażowanie w zabawę z dziećmi przyczynia się do ich emocjonalnego oraz intelektualnego i społecznego rozwoju.

Najpiękniejsze jest hasło, które pojawia się na zakończenie nagranych spotów:

 „Czas spędzony w świecie jej wyobraźni to inwestycja w jej realny świat.” [polska wersja filmu]

W zeszłym roku firma wypuściła spot „Imagine The Possibilities”- „Wyobraź sobie możliwości”. I to właśnie ten spot pokazywał, że kreatywna zabawa, w której dzieci przyjmują różne role społeczne, jest ważnym elementem kształtującym przyszłą tożsamość dzieci.

Happy girl

WARTO

Nie piszę tego, żeby Wam zareklamować lalki. Chciałabym podkreślić, że warto poświęcać dzieciom więcej czasu. Warto bawić się z nimi, interesować się nimi, warto poruszać ich wyobraźnię. Zamiast wkładać im w rękę tablet, czy smartfon, zaangażować w swoje codzienne zajęcia. Być może te zajęcia zajmą nam wtedy dwa razy więcej czasu, ale każda minuta spędzona z dzieckiem jest ważna.
A odnosząc się jeszcze do zestawu Barbie, który Wam pokazałam – warto od małego tłumaczyć dzieciom, jak ważny jest wzrok. Powtarzam w wielu tekstach – dzieci nie wiedzą, że widzą źle, bo nie mają pojęcia, jak to jest widzieć prawidłowo. Regularne badania ich wzroku leżą w obowiązku rodziców. Dziecko nauczone systematyczności, dziecko, które wie, jak ważne są badania wzroku, na pewno w przyszłości samo będzie prawidłowo dbało o swoje oczy.

Pomyślcie o tym.

 

KONKURS

Mam dla Was zestaw Barbie Eye Doctor. Jeśli chcecie go wygrać, w komentarzu do tego wpisu opiszcie swoją ulubioną zabawkę z dzieciństwa. Wygrywa najciekawszy komentarz. Konkurs trwa do środy, 14 czerwca – do końca dnia.
Wyniki w piątek 16 czerwca na fanpage’u Dbaj o wzrok. Powodzenia!
barbie optometrysta

 

 

18 thoughts on “Kreatywna zabawa kształtuje przyszłą tożsamość dziecka

  1. Moja ulubiona zabawka z dzieciństwa… Nie miałam takiej konkretnej, którą wszędzie nosiłabym ze sobą, spałabym z nią itp. A przynajmniej nie przypominam sobie… :D Ale jest pewna zabawa, w którą uwielbiałam się bawić. Było to czesanie lalek- zabawa w fryzjera. Mogłam na tej zabawie spędzić cały dzień. Miałam bardzo dużo lalek i warunkiem aby mi się podobała było posiadanie przez nie pięknych włosów. Najbardziej frustrujące w tej zabawie w sumie było to, że pewnego dnia poniosła mnie fantazja i nie tylko czesałam te lalki, ale zaczęłam ścinać im włosy… Oczywiście frustrujące było to dla moich rodziców, którzy musieli się uśmiechać i mówić, że pięknie ścięłam włosy lalkom, za które oni zapłacili i liczyli, że będą pięknie wyglądać na szafce. :D

  2. Swoją ulubioną zabawkę znalazłam pewnego dnia po powrocie z przedszkola. Leżała samotnie w altance. Postanowiłam, że będzie nazywać się dość osobiście, a mianowicie: Filodendrona. Była piękna, smukła- jej skóra mieniła się złotomiedzianym blaskiem. Nie tracąc czasu, zaczęłam przebierać ją w stroje nieco starszych od niej lalek. Wyglądała bajecznie, idealnie mieściła się plastikowym wózeczku, a po założeniu różowej czapeczki i okryciu kocykiem w tym samym kolorze – wydawała się być małą śpiącą królewną, wprost wymarzoną córeczką dla pięciolatki.
    Filusia do tej pory zajmuje szczególne miejsce w moim sercu, jako najukochańsza dynia ozdobna.

  3. Chyba tak, ale na szczęście poszłam inną drogą.. bo klienci mojego zakładu fryzjerskiego mogliby wyglądać MOCNO awangardowo patrząc na moje stare lalki :D

  4. Jak byłam mała mama kupiła mi krakersy w kształcie różnych zwierzaków. Pamiętam ze zachowałam sobie coś na kształt konia czy zebry, zrobiłam dla niego domek w pudełku od zapałek i nosiłam wszędzie ze sobą. Włożyłam go nawet do koszyczka wielkanocnego i poświęciłam razem z barankiem.

  5. Będąc małym dzieckiem miałam dużo zabawek, ale moja najlepsza była znaleziona pewnego razu w starej pufie u babci. Był to mały nakręcany na kluczyk misiu mojego taty. Trochę zepsuty i zniszczony. Miał ponad 30 lat! Zaopiekowałam się nim i ubrałam go w moja skarpetkę :) dzięki temu mogłam go wszędzie ze sobą nosić.
    Właśnie kilka dni temu znalazłam go. To uczucie kiedy znajdujesz zabawkę, która bawiłeś się ponad 15 lat temu było cudowne! Życzę wszystkim takich wspomnień z dzieciństwa i oby jak najwiecej dzieci bawiło się zabawkami a nie tabletami :)

  6. Moją ulubioną zabawką była mała, zielona lupa z plastiku. Dokładnie pamietam jaką miałam frajdę gdy zobaczyłam ją, dołączoną do jednego z tych kolorowych czasopism dla dzieci. Sprawiła mi straszną radość, tym bardziej, ze mój tato już wcześniej pokazywał mi działanie prawdziwej lupy, powiększając wszystko co mu się nawinęło ( dużo z tym było śmiechu). Niemniej, moja mała, własna lupa była wtedy o niebo lepsza – bo moja własna. Czułam się jak naukowiec, wkładając ją do kieszonki bluzki i dumnie prezentując rodzicom. Wydawało mi się wtedy, że jestem równie ważna i dorosła jak oni ( bo w końcu mam lupę – atrybut zawodowca). Zabierałam ja wszędzie, do domku na wieś mojej babci, do kuzynostwa, na letnie wyjazdy. Bawiliśmy się w odkrywców próbując zobaczyć w powiększeniu co się dzieje w tym małym świecie robaczków. Może to ona sprawiła, że moją pasją stała się fizyka, a przede wszystkim optyka. Lupa przypominała mi te dobre chwile, spędzone na beztroskiej zabawie – zabawy w ogródku z moim kuzynostwem, lato, zapach trawy, ciepły wiatr i bezpieczeństwo. Cieszę się, że powstał taki konkurs i miałam możliwość opisania mojej historii. Zabawy z dzieciństwa mogą kształtować naszą przyszłość ;)

  7. Moją ulubioną zabawką w dzieciństwie był pluszowy pies Rambo. Wtedy nasz sąsiad miał agresywnego owczarka, który warczał na przechodniów i rzucał się na płot. Z tego względu przez długi czas bałem się każdego napotkanego psa. Wszystko zmieniło się, gdy z okazji siódmych urodzin moi rodzice kupili mi psa-maskotkę i wytłumaczyli, że nie każdego psa trzeba się bać. Teraz moja córa też potrzebuje zabawki, która pomoże jej przezwyciężyć lęk. Już wiemy, że czeka ją noszenie okularów, ale mała boi się panicznie lekarzy. Być może Barbie pomoże jej tak, jak mnie kiedyś pomógł Rambo.

  8. Moją ukochaną zabawką w dzieciństwie była lalka uszyta ze skrawków materiałów – starych kwiecistych koszul, wypchana dużą ilością miękkiej wełny. Miała na imię Ania. Ania była bardzo pulchniutka i mięciutka. Miała koślawo przyszyte uszy, długie proste nogi i zwinne chude rączki. Oczka niestety zostały wykonane najgorzej, bo przyszyte na „opak” i teraz już wiem, że… Ania miała zeza zbieżnego obu oczu! Ehh, wtedy nie wpadłam na to, że przydałaby się jej terapia… Jednak nie o tym mowa – Ania, którą przez długi dziecięcy okres uosabiałam z najlepszą przyjaciółką – pokazała mi, że nie warto oceniać rzeczy i ludzi po wyglądzie, że nie wolno bać się kogoś, kto wygląda inaczej niż ja, nie trzeba kłopotać się w kontaktach z osobą chorą. Ania nauczyła mnie, że zawsze trzeba się wspierać i pomagać tym, którym możesz pomóc :)

  9. Kiedy byłam małą dziewczynką, miałam nietypowe zainteresowania, a mianowicie moim ulubionym zwierzątkiem był krokodyl. Pamiętam, że w mojej książeczce o mieszkańcach zoo nie było krokodyla, więc…..dorysowałam go sobie sama! Gdy byłam w sklepie i rodzice powiedzieli, że mogę wybrać sobie jedną kasetę VHS, wybrałam film przyrodniczy opisujący życie krokodyli. Teraz, gdy mam już 22 lata, sentyment do tych stworzeń pozostał. Niedawno mój chłopak dowiedział się o mojej miłości do tych gadów i kupił mi na Boże Narodzenie plastikową figurkę krokodyla. Przez cały wieczór bawiłam się nową zabawką i z powrotem poczułam się jak małe dziecko ?

  10. Witam.. Mam 26 lat obecnie i mam dwie córeczki ..5 i 3 latka. które uwielbiają się bawić lalkami ..? moja ulubioną zabawkę kupili mi rodzice podczas spaceru ..W sklepie..była to lalka ,bobas ..główka była taka gumowa..A reszta wypchana watą … przepiękna laleczka z która się nie rozstawalam ani na krok..mowilam na nią „bobasek”cały czas ja miałam w ręku .. bez niej nie zasnelam.. Ale pewnego dnia bawiliśmy się z siostrą .gdzieś ta lalkę zostawiłam ..ja do snu .. A bobasa nie ma i płacz .. histeria .. przeszukali rodzice całe mieszkanie .. bobaska nie bylo no przepadł.. A ja płacze dalej , nie mogłam się uspokoić. Rodzice tłumaczyli żebym nie płakała .. poszła spać .. że znajdzie się .. dali mi w zastępstwo zieloną pluszową żabkę która też lubiłam …płakałam bardzo ale ze zmęczenia usnelam jakoś .. rano mama składa swoje łyżki a było takie wysuwane .. I nie może odsunąć .. mówi co jest . Odsuwa te luzko zagląda w te szczelinę .. A tam kto ? Mój bobasek …I radość jak niewiem.. druga sytuacja z moim bobaskiem ukochanym…była taka ze pojechaliśmy rodzinnie do cioci .. Z bratem ciotecznym bawiliśmy się w piasku .. A bobasek sobie leżał obok mnie .. brat starszy odemnie .. cwaniak chciał sprawdzić ile bobasek wytrzyma .. nasypal bobaskowi sporo piasku na głowę …I trzymal za miękką część .. Z racji ze wszędzie b obaska brałam materiał już był słaby …patrzę a bobaskowi główka odpadła.. I płacz okropny .. biegnę do tatusia .. skarrze na brata co zrobił.. Tata uspokoił mnie .. wziął bobaska . Igle nitke i zeszyl glowke do okola … i bylo super ..bobasek uratowany… ?długo z tą lalka byłam.. wiem że na strychu u mamy jest bobasek z zabawkami.. Ale bardzo bardzo zniszczony już .. moje dziewczynki też tak wybierają sobie swoje ulubione zabawki pluszowe z którymi śpią .. to jest piękne .. wogóle … dziecinstwo jest piekne ?

  11. Moją ulubioną zabawką w dzieciństwie była…(uwaga, uwaga)… guma do skakania i hula hop. Kręciłam hula hop naprawdę długo. Robiliśmy nawet zawody kto dłużej utrzyma hula hop, kto więcej sztuk zakręci. Wychodziło mi to całkiem nieźle. Aż do tego stopnia, że będąc już dorosłą podczas pobytu w Portugalii wygrałam zawody w kręceniu pupą :D (w starciu z rodowitymi Brazylijkami!). Zatem hula hop do czegoś się przydało.Nie mówiąc o kształtowaniu mięśni, w tej jakże problematycznej dla kobiet strefie :D A i teraz mogę zaimponować córce długo kręcąc hula hop, ku jej radości.
    A jak kończyłam z hula hop, zawsze w ruch szła guma do skakania. A mając dwie siostry zawsze był kompan do zabawy. Ile czasu wtedy spędzałyśmy razem to chyba tylko nasi rodzice wiedzą. A i to przydało się w przyszłości, bo mam teraz z siostrami kontakt jakiego zazdrości nam niejedna osoba.
    Zawsze mogę na nie liczyć i mogę śmiało powiedzieć że są moimi przyjaciółkami.
    I chyba to jest ta wartość dodana do zabaw. Łapie się taki kontakt z najbliższymi, który jest bezcenny.

  12. Mam 3 starsze siostry, wiec zawsze mieliśmy w domu sporo zabawek w stylu: „z dzieci na dzieci aż się rozleci”. Moją ulubioną była laleczka z miękkim brzuszkiem I plastikowymi rączkami w autentycznym rozmiarze nowonarodzonego dziecka. Nieco później moja nieco starsza siostra dostała podobną lalke, tyle, że nieco większą. Kiedy spodziewaliśmy się małego braciszka, mama używała tych lalek, żeby zrobić na drutach pierwsze ciuszki. Moj braciszek (dzis 25-letni mąż I ojciec) urodził się tak duży, że żadne z tych mniejszych sweterkow nie pasowaly, wiec moja ulubiona laleczka odziedziczyla wiekszosc z nich (niektóre mama wydała znajomym z mniejszymi dziećmi). Moja lalka wyglądała tak pięknie, że sama metodą prób i błędów zaczęłam drutowe robótki, żeby ją ubrać. Dziś jestem już dużo bardziej doświadczona w robieniu na drutach I mimo, że nie było mi dane, by lulać własnego bobaska, to nadal uwielbiam produkować takie małe ciuszki, by dac znajomym w błogosławionym stanie. Przepiękne dziedzictwo takie zabawy z nauką…

  13. Moją najlepszą, najukochańszą zabawką z dzieciństwa była bordowa skrzynka z wirującą, czarną, lśniącą płytą winylową, na której tańczyła igła. Był to, oczywiście gramofon.
    Nie była to zabawka, którą można było przytulić, ani włożyć do tornistra, ale za to miała ona magiczną moc. Potrafiła rozbudzać wyobraźnię i jednoczyła całą rodzinę wokół siebie. Nauczyło mnie to, że wyobraźnia daje nieograniczone możliwości i potrafi budzić wielkie emocje. To dzięki tej magii płynącej z wirującego krążka, z którego płynął spokojny głos lektora, snującego opowieści dowiedziałam się, że życie jest piękne i pełne niezwykłych wydarzeń. Nauczyła mnie ta tańcząca igła z krążkiem filozofii życiowej, która pozwala widzieć szklankę aż W POŁOWIE PEŁNĄ, a chwile, które spędziłam ze swoim rodzeństwem na słuchaniu bajek do dzisiaj wspominam jako pełen radości i bliskości czas, w którym wszyscy ze wstrzymanym oddechem patrzyliśmy na kręcącą się płytę i trzymaliśmy kciuki żeby nie przestała wirować. Do dzisiaj kiedy słyszę zapamiętane słowa „Działo się to w kraju baśni, gdzie się bardzo różnie dzieje…” widzę oczami wyobraźni lasy, bory, rycerzy różnych narodowości, królewny i zwykłych zapracowanych ludzi… Nauczyłam się wtedy, że nie należy bać się nieznanego i innych kultur. Bo właśnie to NIEZNANE daje możliwość poszerzania horyzontów. Wyobraźnia motywuje do otwarcia się na świat i ludzi. Wniosek z tego taki, że każda zabawka może pobudzić dziecięcą wyobraźnię, ponieważ kreatywność leży w dziecięcej naturze, a kreatywność i wyobraźnia to potężne narzędzia ludzkości.

  14. Moją ulubioną zabawką był Pan Pomidorek. Kupiłyśmy go z mamą jak miałam około 4lat. Był ludzikiem z dużą gumową głową w kształcie pomidora, gumowymi dłońmi I stopami, a na sobie miał zielone ogrodniczki. Był wielkości około 10cm, więc wszędzie mogłam go zabrać ze sobą. Bardzo go kochałam I był moim powiernikiem.
    Do tej pory mam go w domu?

  15. moją ulubioną zabawką, a raczej zabawkami były wszystkie rzeczy które można było rozkręcić i udawać że się je naprawia … były to różnego rodzaju radia, magnetofony, telewizory i budziki… oczywiście nie wszystkie te rzeczy należały do mnie a zapewne żadne z nich … :) kiedyś rozkręciłem organy Yamaha mojej siostry i oczywiście już nigdy ich nie złożyłem… co dziwne jakoś nie mogę sobie przypomnieć żeby rodzice byli na mnie źli z tego powodu… zapewne byli choć widocznie nie mocno skoro nie pamiętam… rzecz jasna taka właśnie nauka nie idzie w las tylko w nas… dziś potrafię naprawić chociażby pilota do tv, wymienić grzałkę w pralce, naprawić skaner do opraw, naprawić automat, naprawić komputer, wymienić łożyska w silniku do odkurzacza i jeszcze pełno innych dziwnych rzeczy :) dziś no cóż sam jestem ojcem i na pewno nie zamierzam przystopowywać kreatywności swojego dziecka… choć nie zawsze musi być to wygodne dla rodziców… nigdy nie wiadomo co może w życiu osiągnąć :)

  16. Ulubiona zabawka to temat tak szeroki jak zakres rozmaitych drobiazgów, przydasiów i cudeniek, które jako mała dziewczynka chomikowałam w swoich szafkach. Nie było półki, szuflady czy kuferka, w którym nie znalazły by się przeróżne małe przedmioty, bibeloty pozornie nadające się jedynie do śmietnika. Pamiętam wiele sprzeczek z rodzicami o konieczność pozbycia się chociaż części z tych drobiazgów. Największym strachem była dla mnie wizja, że pod moją nieobecność Mama poukładać, poprzestawia, posprzata mój „bałagan”, który był moim całym światem. Każdy drobiazg był ważny i miał swoją rolę w całości. Kolekcjonowałam wiele przydasiów. W końcu zajelam się kolekcją znaczków moich rodziców, ktorymi opiekuje się już… 20lat (!). Bardzo lubiłam puzzle, szczególnie te wieloelementowe, które cierpliwie ukladalam i chowałam pod dywan zanim skończyłam układać. Układałam też klocki Lego starajac sie budowac nie tylko domki dla lalek,ale tez np. restauracje McDonalda. Mój Tata lubił majsterkować i ja też przejęłam jego zainteresowania. Jako nastolatka lepiej orientowalam się w wyposażeniu garażu niż on :) Śrubki, gwoździe, kleje… Z czasem naszym placem zabaw stał się warsztat optyczny. Po szkole pomagałam mu piłując pilnikiem szablony do automatu szligierskiego Veco. Takich zabawek się nie zapomina ^^ Ciekawie ile osób pamięta jak wióry z szablonów przyklejały się do rąk i ubrań, i ten zapach…
    Pozdrawiam! :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *