Czy powinniśmy chronić się przed światłem niebieskim?

Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Wyślij emailem
Wydrukuj

O świetle niebieskim dużo mówi się w kontekście jego emitowania przez ekrany urządzeń elektronicznych – dzisiaj większość z nas ma chociaż jedno takie urządzenie, smartfon, laptop, telewizor, tablet… Światło niebieskie jest również emitowane przez sztuczne oświetlenie, lampy LED, w domach, w biurach, w miejscach publicznych.

Nie wiem, czy ta informacja Was zaskoczy, ale… światło niebieskie było z człowiekiem od zawsze, zanim włączył swój pierwszy telewizor, czy wziął do ręki smartfona. Światło niebieskie to część spektrum światła słonecznego. Spektrum promieniowania słonecznego to czysta fizyka, różne długości fali świetlnej. W końcu częścią światła słonecznego jest również promieniowanie UV, o którym tyle się mówi przy okazji okularów przeciwsłonecznych i kremów z filtrem. A odnośnie światła niebieskiego – to ono odpowiada za kolor nieba, dlatego mamy taki ładny błękit, a wschody i zachody są pomarańczowo czerwone – to wszystko to właśnie fizyka, optyka i światło.

Światło niebieskie ma swoje wady i zalety. Wpływa na przykład na poziom wydzielania melatoniny, dzięki czemu reguluje nasz rytm dobowy i aktywność organizmu w ciągu dnia. Może niestety prowadzić również do wielu chorób, w tym między innymi do zwyrodnienia plamki na siatkówce. Jednak całkowity brak tego światła może znacząco wpłynąć na nasze samopoczucie, nastrój i funkcjonowanie.

(Ale teorie spiskowe, dotyczące powłok antyrefleksyjnych, odcinających jedynie część / nadmiar światła niebieskiego, które mówią o tym, że od takich okularów można wpaść w depresję, są przesadzone. Za to miałyby dużo większy sens właśnie przy okularach odcinających 100% tego światła – jak okulary ze zdjęcia, gdyby nosić je na stałe w ciągu dnia.)

Do brzegu – dostałam (już dawno temu) do przetestowania okulary z filtrem, z pomarańczowymi soczewkami, których założeniem jest całkowite odcięcie światła niebieskiego i ochrona oczu (oraz organizmu) przed tym światłem na dwie/ trzy godziny przed snem (i jak ostatnio widzę u producenta, również rano).
Wiem, że moje zdanie jest tu bardzo ważne, bo co innego kiedy takie okulary reklamuje dietetyk, a co innego, kiedy pisze o nich optyk, optometrysta.

W teorii użytkowanie tych okularów nawet miałoby sens, ALE mam kilka „ale”.

⁃ Zakup okularów przez internet.
„Pół biedy”, kiedy są to okulary bez korekcji „zerówki”, ale jak już robimy zdalnie korekcję, to ja mówię głośno – NIE, zwłaszcza, że docelowo mają to być okulary do pracy głównie (choć oczywiście nie tylko) z bliska, bo z ekranami elektronicznymi.

⁃ Jakość.
Niestety to nie jest jeszcze produkt odpowiedni jakościowo, bardzo męczy brak antyrefleksu, przez co wszystko odbija się od powierzchni soczewek. Ja w tych okularach widzę swoje własne oczy i policzki, a niestety brak antyrefleksu męczy nasze oczy – zrobiłam Wam zdjęcie dla porównania – z moimi okularami korekcyjnymi i z profesjonalnymi soczewkami producenta soczewek okularowych, które mają 70% odcięcia światła niebieskiego. Myślę, że dostrzeżecie różnicę bez problemu.

⁃ Aplikacje i programy.
W komputerach i smartfonach są już uwzględnione przez ich producentów filtry światła niebieskiego – wystarczy je włączyć, pracując z takimi ekranami i też odetną nam to światło.

⁃ AKOMODACJA i konwergencja.
Światło niebieskie to nie jedyny problem wieczornego korzystania z urządzeń elektronicznych – tu chodzi również o napięcie mięśni okoruchowych oraz o napięcie akomodacji. Nie możemy się skupiać wyłącznie na emitowanym świetle, bo to że je odetniemy, nie znaczy, że oczy nie będą się męczyć. Moim zdaniem użytkowanie takich okularów może usypiać czujność i zapalać zielone światło „mam takie okulary, mogę przed snem patrzeć w telefon do woli”. Niestety te okulary nie uchronią oczu przed problemami z napięciem mięśni zewnątrz i wewnątrz gałkowych. Po prostu odłóżmy telefony i komputery na minimum godzinę, a najlepiej dwie przed snem. Wtedy nasze oczy i cały nasz organizm będzie realnie odpoczywał, a i melatonina będzie się prawidłowo wydzielać.

⁃ I TAK, takie soczewki okularowe już dawno istnieją na rynku optycznym! Mają filtry, mają ochronę, są dobre jakościowo, a robiąc je sobie z własną korekcją, optyk mierzy parametry indywidualne i mamy pewność, że okulary te wszystkie nasze parametry zachowują. Dotychczas filtry odcinające w pełni światło niebieskie były traktowane często jako filtry medyczne. Stosowano je np. przy zwyrodnieniach siatkówki, bo światło niebieskie może właśnie prowadzić np. do AMD, może takie choroby pogłębiać.

⁃ W końcu moja największa obawa – epilepsja.
Kolor tych soczewek. W ciągu dnia widzimy przez nie na ostro pomarańczowo, ale wieczorem to już bardziej czerwień. U epileptyka ten kolor może wywołać atak. Są nawet specjalne niebieskie soczewki dla epileptyków, redukujące właśnie czerwony kolor.

Jestem na tak, jeśli chodzi o redukcję światła niebieskiego.
Jestem na tak dla powłok antyrefleksyjnych odcinających nadmiar tego światła przy pracy z komputerem w ciągu dnia.
Jestem na tak jeśli chodzi o odcinanie światła niebieskiego filtrami wbudowanymi w urządzenia elektroniczne oraz jeśli chodzi o stosowanie oświetlenia z redukcją tego światła, wieczorami.

Jednak filtr odcinający całkowicie konkretne długości fal powinien być stosowany po konsultacji ze specjalistą.
Może być to filtr medyczny, ochronny.
Nadal uważam, że okulary jako wyrób medyczny (zwłaszcza z tego rodzaju filtrem) nie powinny być wykonywane z pominięciem badania wzroku, konsultacji ze specjalistą.
A niestety kupowanie takich filtrów online (już nie mówiąc o robieniu w takich okularach korekcji…) usypia naszą czujność i buduje poczucie zachowania bezpieczeństwa oczu, której w rzeczywistości jednak przy tej jakości produktu jeszcze nie mamy.

 

________________

https://www.aoa.org/Documents/Paras/Thaddeus-W-Bartles-OD-and-Sherry-Van-Liere-Whats-so-bad-about-blue-light.pdf

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/1592030/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *